Przejdź do treści
Strona główna » Blog psychologiczny » Jakie znaczenie ma wychowanie? Część 4. NADOPIEKUŃCZOŚĆ

Jakie znaczenie ma wychowanie? Część 4. NADOPIEKUŃCZOŚĆ

matka kangurzyca nosi swoje dziecko na brzuchu. oboje spogladają na otoczenie wśród drzew. Nadopiekuńczy rodzic

W tym wpisie przyjrzyjmy się postawie jaką przyjmuje nadopiekuńczy rodzic, czyli postawie nadmiernie chroniącej. To jedna z niepożądanych, negatywnych postaw rodzicielskich, jakie wyróżniamy w wychowaniu. Istnieją cztery główne rodzaje:

Polega ona na nadmiernej opiece, nieadekwatnej do sytuacji i potrzeb dziecka. Lęku o jego życie, zdrowie i rozwój. Traktowaniu go jakby było dużo młodsze. Sprawowaniu nadmiernej kontroli hamując jego spontaniczną aktywność. Nadopiekuńczy rodzic rozwiązuje za dziecko trudności, dyktuje mu wszelkie działania nie doceniając jego możliwości. A tym samym nie dopuszcza do rozwoju samodzielności. Z drugiej jednak strony rodzic jest tak bardzo skoncentrowany na dziecku, że ulega mu w wielu kwestiach. Uważa je za idealne, przez co jest dla niego nadmiernie pobłażliwy. Stara się, by dziecka niczym nie urazić czy skrytykować. Może też świadomie bądź nie, uzależniać je od siebie, a izolować od rówieśników, dając mu do zrozumienia, że są to mało wartościowe znajomości.

Nadopiekuńczy rodzic i nieporadne, niesamodzielne, sfrustrowane dziecko

Rodzic nadopiekuńczy nie chce angażować dziecka w sprawy domowe, uważając, że jest na nie jeszcze za małe. Przez to dziecko nie ma szansy dowiedzieć się zbyt wiele na temat codziennego życia rodzinnego. Dziecko nie otrzymuje wyzwań, które adekwatnie stymulowałyby jego prawidłowy rozwój ruchowy czy umysłowy. Gdy syn czy córka zechcą się zabrać za jakieś działanie, wątpią w swoje umiejętności, nie wiedzą jak sprostać zadaniu. Potrzebują rad i prowadzenia za rękę. Nie ćwiczą praktycznych umiejętności rozwiązywania problemów, bo rodzic rozwiązuje je za nie. Wyręczają je w kolejnych zadaniach pogłębiając tym samym jego nieporadność i niedostosowanie do życiowych wymagań.

Zapoznaj się zestawieniem obowiązków domowych dostosowanych do wieku dziecka przygotowanym przez portal Natuli Dzieci są ważne. https://dziecisawazne.pl/dzieci-zyskuja-pomagajac-domu-wtedy-dobrowolne-rozmowa-agnieszka-stein/ Dawaj dziecku możliwość sprawdzania, ile jest w stanie wykonać samodzielnie i budując jego poczucie skuteczności i wartości. Nie zmuszaj, lecz wykorzystuj od najwcześniejszych lat dziecka jego naturalną chęć pomocy. Dzieci są bardzo ciekawe tego, co robią w domu dorośli.

Rodzice nadopiekuńczy stopniowo uzależniają dzieci od siebie będąc dla nich jedynym wybawieniem, wsparciem, pomocą. Stopniowo wygaszają w dziecku potrzebę posiadania przyjaciół lub w ogóle nie pozwalają tej potrzebie się pojawić. W skrajnych przypadkach może pojawić się świadome izolowanie dziecka od rówieśników. Może to się objawić jako tłumaczenie dziecku, że „to nie jest towarzystwo dla ciebie. Chcę żebyś się zadawał z dobrymi dziećmi”. Dzieci, które mają mało kontaktu z rówieśnikami stają się społecznie niedojrzałe. Nie rozumieją motywów działania innych ludzi, mają małą zdolność rozumienia emocji, nie potrafią rozwiązywać konfliktów, bywają nieprzystępne, odizolowane.

Dziecko w domu nie ma stawianych adekwatnych wymagań czy obowiązków do spełnienia. Później może się frustrować podczas napotkanych względnie małych trudności. A jego stany emocjonalne będą dla niego trudne do opanowania. Rodzice chcąc mu pomóc znów wyręczają go w trudnościach i odsuwają negatywne zdarzenia od dziecka. Pogłębiają tym samym podatność na frustrację i niedostosowanie do życiowych wymagań. Dziecko nie uczy się tego jak radzić sobie z trudnymi emocjami, frustracją, stresem. Rodzic nadopiekuńczy wszystkim się zajmuje. Co więc się dzieje, gdy tego rodzica nie ma? Niekontrolowane wybuchy emocji i obwinianie rodzica o to, że zostawił dziecko bez pomocy.

Kiedy dziecko dostanie zły stopień w szkole, rodzic nie jest zły na dziecko, lecz obwinia o niepowodzenie nauczyciela, szkołę, program nauczania. Uczy w ten sposób, że niepowodzenia nie są wynikiem jego działań, lecz złośliwością innych, niesprawiedliwymi zasadami itp.

Aby okiełznać dziecko, rodzice spełniają jego kaprysy i zachcianki. Stopniowo podporządkowują całe życie rodzinne potrzebom dziecka, tym samym sprawiając, że dziecko otrzymuje przyzwolenie na manipulacyjne zachowania.

Osoby wychowywane w ten sposób mogą prezentować nadmierną pewność siebie, zarozumiałość, arogancję wchodząc w wiele konfliktów. Ich zachowania z boku mogą wyglądać na infantylne, niedojrzałe. Obrazowo mówiąc to taki typ stereotypowego pyskującego gimnazjalisty uważającego wszystkich za głupków. Przez innych widziani mogą być jako egoiści, mający nadmierne wymagania wobec innych, a sami nie kwapią się, by jakiś problem rozwiązać. Tego typu zachowania mają zamaskować wewnętrzne poczucie niepewności, bezradności i lęku.

Dziecko może stać się dorosłym z narcystycznym zaburzeniem osobowości. Przeczytasz więcej o tym w tym wpisie: Czym jest narcyzm?

Rodzice często przejawiają wobec dzieci wścibstwo, chcąc panować nad każdym aspektem życia dziecka. Chcą wszystko wiedzieć, zadają zbyt dużo pytań, nalegają na zwierzenia próbując wyszukać problem nawet tam, gdzie go nie ma. Często rodzic wyraża głośno opinię o tym, czym dziecko powinno się przejmować a czym nie. Nie pozostawia w tym względzie przestrzeni dla emocji dziecka.

Charakterystyczne są lękowe motywy rodziców, którzy pod iluzją opieki nad dzieckiem ograniczają jego rozwój i rozumienie świata. Lęk może dotyczyć przeróżnych chorób, np. zarazków, których pełno w miejscach publicznych, dlatego nie pozwalają dziecku jeść na mieście, chodzić z klasą na wycieczki, do kina. Mogą też nadmiernie bać się urazów i wypadków. Rodzice są w stanie codziennie odwozić nastoletnie już dziecko do szkoły, młodszemu dziecku ograniczać ruch, by sobie niczego nie zrobiło. Nieustannie podkreślają wyolbrzymione ryzyko. Rodzice dzwonią do dziecka kilka razy dziennie lub wymagają, by pisało SMS na każdej przerwie w szkole, odpowiadając na pytanie czy wszystko ok. A kiedy dziecko nie odbierze telefonu, mama czy tata dostają palpitacji serca z lęku mając przed oczami jedynie tragiczne scenariusze. Dzieci nadopiekuńczych rodziców raczej nie wychodzą same z domu. Nastolatkowie mogą się poruszać po ulicach tylko z zaakceptowanymi przez rodziców przyjaciółmi, a tuż przed zmrokiem mają się meldować w domu na kolacji.

Rodzic nie wierzy, że dziecko będzie w stanie dobrze sobie radzić bez jego pomocy. Na wszystkie samodzielne poczynania dziecka rodzic patrzy z niepokojem. Każde nawet malutkie potknięcie kończy się wyręczaniem. A do tego długimi wywodami na temat tego czego dziecko nie widziało, nie uwzględniło i dlaczego to mogło być niebezpieczne. Dorosły nie uznaje tego, że dziecko, by rozwijać się prawidłowo, potrzebuje od najmłodszych lat eksplorować świat za pomocą wszystkich zmysłów. Niedopuszczalne w umyśle rodzica nadopiekuńczego jest przyznanie, że dziecko potrzebuje przestrzeni, doświadczania porażek i zranienia, by rozwinąć samodzielność, pewność siebie, ciekawość świata, poczucie skuteczności.

Cenne doświadczenia są mu zabierane. Okraszane negatywnym feedbackiem, który daje dziecku do zrozumienia, że niczego nie potrafi zrobić dobrze. Jest indoktrynowane, że na każdym kroku czyha niebezpieczeństwo. Dziecko w takich warunkach buduje zaniżoną samoocenę, uczucie bezwartościowości, niechęć do wyzwań i powątpiewanie w swoje umiejętności radzenia sobie. Takie dziecko może być podatne na wystąpienie reakcji lękowych, wycofanie społeczne, wiele konfliktów wewnętrznych typu „chcę, ale się boję”. Młodzi dorośli wychowywani w taki sposób mają podobne natężenie lęku cp osoby wychowywane zgodnie z innymi postawami niepożądanymi (odrzucającą, nadmiernie wymagającą, niekonsekwentną). To pokazuje, że zarówno nadopiekuńczość jak i odrzucanie dziecka, są tak samo dla niego szkodliwe, przemocowe.

Dziecko może nie mieć szans zbudować własnej tożsamości. Nie wie jakie ma cechy, zalety, wady oprócz tych, które słyszy i doświadcza od rodziców. Nie do końca wie kim jest i kim chciałoby być. Bo nie nadaje się do większości zajęć. Nie wie co sprawia mu radość, bo zazwyczaj musiało się bać zagrożeń. I nie ma szansy się tego wszystkiego dowiedzieć, bo nie miało odpowiednich doświadczeń, które zostały zahamowane i pokryte lękiem. Dziecko wie, że nie umie radzić sobie z porażkami, więc zanim się czegoś podejmie zniechęci się.

Takie dziecko może być bardzo zagubione w życiu. Nie umieć podejmować decyzji, gdyż rodzice raczej nie pytali go o zdanie. Wiedzieli lepiej na temat tego czego mu potrzeba i co czuje. Taki człowiek wyrzeka się swoich potrzeb i wyrasta na dorosłego, który jest niedojrzały emocjonalnie. Ma raczej niskie umiejętności społeczne. Jest zależny od innych i bierny. Nadmiernie ustępuje innym prezentując swoją uległość.

  • Nie wyobrażają sobie sprzeciwienia się dziecku. A przez wiele lat zapędzili się w taki styl wychowawczy i teraz nie potrafią z niego wybrnąć.
  • Mają silną potrzebę posiadania dziecka na wyłączność. Chcą opiekować się, dawać miłość, chronić, spełniając własne potrzeby emocjonalne. Jest to zauważalne w przypadku samotnych matek, które mają trudności psychiczne.
  • Chcą zapewnić dziecku wszystko co najlepsze (w perspektywie rodzica), bo może sami tego nie doświadczyli. Zależy im by oddalić od niego życiowe troski, „aby miał w życiu lepiej niż ja”.
  • sami doświadczyli bardzo poważnej choroby, traumy, straty kogoś bliskiego, np. rodzica, dziecka. Czasami rodzice zmieniają swoją postawę na nadopiekuńczą, gdy dziecko zachoruje na poważną chorobę, np. białaczkę.

Skąd nadmierna potrzeba chronienia?

Generalnym problemem występującym w postawie nadmiernie chroniącej jest nieumiejętność obdarzenia dziecka zaufaniem i adekwatną do jego wieku, rozumną swobodą. Najczęściej to matki są bardziej zaabsorbowane lękowo dzieckiem niż ojcowie. Okazuje się, że ta postawa koreluje negatywnie z rozumieniem emocji. To znaczy, że im bardziej matka ochrania swoje dziecko, tym mniej rozumie emocje własne i dziecka. Z kolei matka odnajdująca się we własnych emocjach i emocjach swojej pociechy, daje mu więcej przestrzeni do rozwijania się.

Skąd się bierze takie nadmiarowe dbanie o własne dziecko? Czynników może być dużo, najczęściej z postawami rodzicielskimi bywa tak, że są one przekazywane z pokolenia na pokolenie. Być może matka była tak chroniona przez swoich rodziców, a teraz tak bardzo troszczy się o swoje dziecko. Wpływ na wytworzenie się takiej postawy wobec dziecka może mieć także długie starania o ciążę i późne macierzyństwo. Zbyt wczesne zajście w ciążę również, jeśli matka nie do końca ufa w swoje macierzyńskie umiejętności, ale chce dla dziecka jak najlepiej.

Myślę, że udało mi się pokrótce opisać Wam czym jest nadopiekuńczość i jakie rodzi konsekwencje. Czy dodałbyś/dodałabyś coś do tego tematu z własnych obserwacji? Czekam na komentarze.

Pozdrawiam
Julia!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *